piątek, 16 sierpnia 2013

CZĘŚĆ IX

Justin zapisał mój numer telefonu po czym powiedział :
-Obiecuję, że to nie było nasze ostatnie spotkanie.
Przytuliłam się do niego bardzo mocno i nie chciałam go puścić.
-Justin musimy iść! - krzyknął jeszcze raz Alfredo.
-Muszę iść. Nie zapomnę Cię. - powiedział Justin i wyszedł.
Po moich policzkach znowu zaczęły lecieć łzy. Wzięłam torebkę i pobiegłam do samochodu mojego przyjaciela. Wsiadłam na tylne siedzenie, zapięłam pasy i z uśmieszkiem na twarzy powiedziałam do Justina. :
-Odwieź mnie do domu. Jestem zmęczona. Okej?
- Dobrze, dobrze. - odpowiedział.
Nie minęło 20 minut a byliśmy pod domem. Podziękowałam przyjacielowi i mocno go przytuliłam. W domu czekali na mnie moi rodzice. Mama była zapłakana.
-Mamo co się stało!? - zapytałam z niepokojem.
Okazało się, że moi cudowni rodzice oglądali transmitowany na żywo koncert na jakimś programie. Poszłam na górę, wzięłam prysznic i weszłam na Twitter'a. Nie wiedziałam, że będzie on, aż tak zaspamowany! Wszystkie wiadomości przeczytałam, ale na wszystkie niestety nie dałam rady odpowiedzieć. Wyłączyłam laptopa. Leżąc na łóżku myślałam o tym jakie ja mam szczęście. Nie była nawet 20 a ja usnęłam. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Rodzice byli w pracy, więc musiałam otworzyć. Nie spoglądałam nawet przez wizjer. Po prostu otworzyłam drzwi. Ku zdziwieniu nikogo nie zobaczyłam. Pomyślałam, że to kolejny dzieciak. Zamknęłam drzwi i poszłam na kanapę. Nie upłynęło 5 minut i znowu usłyszałam dzwonek. Zdenerwowana otworzyłam drzwi po czym zobaczyłam dziewczynę :
-Nicole???? - zapytałam ze zdziwieniem.
Dziewczyna spojrzała na moją dłoń :
-Bransoletka ode mnie. Nadal ją masz.
W tej chwili już wiedziałam, że to Nicole.
-NICOLE! - krzyknęłam po czym tak mocno ją przytuliłam, że przyjaciółka zaczęła robić się czerwona.
-Może wpuścisz mnie do domu. Nie przyjechałam tu po to, żeby stać pod drzwiami. - powiedziała z uśmiechem na twarzyczce.
-Aha, przepraszam heh.
Gdy weszliśmy do domu zaparzyłam herbatę. Razem z przyjaciółką gadałyśmy o wczorajszym koncercie. :
-Poczekaj muszę do kogoś zadzwonić. - powiedziałam do Nicole po czym wykręciłam numer do przyjaciela.
-Justin proszę przyjedź muszę ci kogoś przedstawić. (chodzi oczywiście o Justina ze szkoły :))
-No dobra, będę za 30 minut. - powiedział.
Wróciłam do Przyjaciółki, uśmiechnęłam się i jakby nigdy nic zaczęliśmy gadać. Tak jak Justin powiedział po około pół godziny usłyszałam dzwonek do drzwi. W drzwiach stanął Justin z koszem. Zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi. :
-Jessica chodź ze mną - powiedział.
-Aaa ale gdzie?
-No chodź proszę!
-Ale nie mogę. Mam gościa. - powiedziałam żałując, ponieważ bardzo ciekawiło mnie zachowanie mojego Justina.
-Proszę. - powiedział raz jeszcze.
-No dobra, poczekaj chwilę.
Zamknęłam drzwi i zapytałam się Nicole.
-Zostaniesz chwilę sama?
-Tak, a gdzie idziesz?
-Właśnie nie wiem, mój przyjaciel zażądał, żebym z nim poszła nie wiem gdzie. -westchnęłam.
-No no dobra, zostanę.
Wyszłam i od razu zamknęłam Nicole i uprzedziłam rodziców o jej przyjeździe. Justin chwycił mnie za rękę.....
__________________________________________
W końcu skończyłam ten rozdział. Od teraz posty dodawane będą minimum raz w tygodniu :) zapraszam do czytania bo w głowie mam jeszcze milion pomysłów :D

czwartek, 15 sierpnia 2013

PRZEPRASZAM

Przepraszam za nieobecność na blogu i nie dodawaniu postów. Komputer był w naprawię i nie miałam czasu. Jutro pojawi się kolejny post i będą one dodawane w 100% regularnie ;).

czwartek, 11 lipca 2013

CZĘŚĆ VIII

Carly zaśpiewała jeszcze kilka piosenek po czym powiedziała :
- Życzę wam udanej zabawy z Justinem!
Wszyscy na hali zaczęli krzyczeć i piszczeć. Po chwili zaczęło się odliczanie, które trwało bardzo szybko. Justin wyleciał później na skrzydłach. Stałam przy samej scenie. Justin popatrzył się na mnie i delikatnie uśmiechnął. Byłam najszczęśliwszą osobą na arenie. Koncert minął bardzo szybko. Nagle był koniec piosenki "Beuty And A Beat" Wiedziałam, że właśnie teraz będzie wybierał One Less Lonely Girl. Byłam ciekawa jak będzie wyglądać. Lecz nagle ktoś zaczął mnie szarpać. Już miałam krzyknąć. Obróciłam się. Gdy kobieta zapytała się mnie na ucho :
- Do u wanna be One Less Lonely Girl?
Spojrzałam się na scenę. Justin patrzał się na mnie i tylko słodko uśmiechał.
- YES! - krzyknęłam.
Kobieta się uśmiechnęła po czym złapała mnie za rękę i zaprowadziła za scenę
- Jesteś szczęśliwa? - zapytała gdy już doszliśmy.
- Jestem najszczęśliwsza na całej arenie - powiedziałam z "bananem" na twarzy.
Po chwili tancerze Justina zaprowadzili mnie na scenę. Słyszałam jak tysiące dziewczyn piszczały. Widziałam też jak płakały zawiedzione. W tamtej chwili chciałam wszystkie przytulić i powiedzieć "Never Say Never Beliebers" w końcu to moja RODZINA. Tancerze posadzili mnie na tron. Szukałam wzrokiem Justina. Nagle go zobaczyłam schodzącego po schodach. Idol usiadł koło mnie, założył mi wianek na głowę i dał bukiet naprawdę pięknych kwiatów. Justin patrzał mi w oczy cały czas a ja to odwzajemniałam. Nagle piosenka dobiegała końca. W oczach miałam łzy. Nie wiem czy to były łzy szczęścia czy łzy smutku, dlatego że to wszystko tak szybko się skończyło. Na koniec Justin zapytał się mnie.:
- Jak masz na imię?
- Jessica. - powiedziałam.
- Brawa dla Jessici! - krzyknął do publiczności po czym zaprowadził mnie za kulisy.
Za kulisami oddał mnie w ręce Alison. Obrócił się w kierunku sceny i z podejrzanym uśmiechem na twarzy powiedział :
- Do zobaczenia.
Alison zaprowadziła mnie na swoje miejsce.
- Dziękuję wam. Świetnie się z wami bawiłem. Mam nadzieje, że wrócę do Londynu niedługo. - powiedział Justin.
Z oczu zaczęły lecieć mi łzy, łzy smutku. Byłam załamana, że to wszystko tak szybko się skończyło. Wiedziałam, że to mógł być ostatni raz kiedy widzę Justina. Po wyjściu z areny kilka fanek robiło sobie ze mną zdjęcia.
- Justin jedziemy już? - zapytałam.
- Tak. - powiedział przyjaciel po czym wyciągnął kluczyki do samochodu.
- Zaraz zaraz Justin on na mnie czeka! - krzyknęłam po czym wybiegłam z samochodu.
Przyjaciel zaczekał w samochodzie a ja pobiegłam przy wejście na Meet And Greet. Stał tam Justin. Gdy tylko mnie zobaczył od razu się uśmiechnął.
- Oooo moja piękna One Less Lonely Girl - powiedział Justin.
- Co to ty wiedziałeś, że to ja?
- Tak, wiesz od razu jak zaobserwowałem Cię na twitterze oglądałem twoje zdjęcia. Jesteś piękna. Gdy zobaczyłem Cię przy scenie od razu wiedziałem, że będziesz moją OLLG.
Justin tak słodko się uśmiechnął, że od razu na ojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Bieber koniec spotkania musimy jechać - powiedział Alredo.
Gdy to usłyszałam znowu po moim policzku zaczęły lać mi się łzy.
- Czemu płaczesz? Obiecuję ci, że jeszcze kiedyś się spotkamy. - powiedział Justin
- Obiecujesz?
- Obiecuję - powiedział to po czym wytarł mi łzy.
- Cieszę się, że wtedy przeczytałem twoego tweeta. Ty nie jesteś taka jak inne fanki. Ale muszę już iść.


  

wtorek, 9 lipca 2013

CZĘŚĆ VII

*
Minęło parę dni.....
Obudził mnie budzik. Nieznośny dźwięk. Wyciągnęłam prawą rękę w stronę budzika po czym go wyłączyłam. Przewróciłam się na drugi bok. Nagle otworzyłam oczy i szybko stanęłam na nogi.
- Zaraz, zaraz... To już dzisiaj - do oczu napłynęły mi łzy szczęścia - To już dzisiaj ! - krzyknęłam. Tak, dzisiaj miałam zobaczyć mojego idola. Justina Biebera. Podeszłam do kalendarza po czym skreśliłam datę 25.05.2013 r. Z uśmiechem na twarzy poszłam do łazienki, aby wziąć kąpiel. Gdy się już w niej znalazłam nalałam wody do wanny. Gdy wody było już dużo dolałam do niej płynu do kąpieli. W wannie relaksowałam się przez około 20 minut. Gdy woda powoli stawała się zimna postanowiłam, że nie ma sensu siedzieć w niej dłużej. Musiałam się przecież jeszcze naszykować. Powoli wyszłam z wanny. Ściągnęłam z wieszaka ręcznik, którym mocno owinęłam moje ciało. Wyszłam z łazienki i poszłam do mojej garderoby. Z szafy wyciągnęłam  białą bluzę ze zdjęciem Justina, czarne getry, czarną czapkę z napisem "I Wanna F*ck Bieber". Bo przecież to w końcu koncert najwspanialszego Justina. Postanowiłam, że do tego ubiorę jeszcze miętowo-białe air max'y. Spojrzałam na mojego iPhone, żeby zobaczyć, która godzina. Była już 10. Nagle przyszła wiadomość od nieznanego mi numeru.

  • Jessica kochanie będę za godzinkę <3 Justin
Na co odpisałam mu

  • Dobrze, dobrze. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę :-*
Gdy odpisałam mu zabrałam się za malowanie paznokci. Na fioletowo oczywiście. Gdy paznokcie były już gotowe i wyschnięte zaczęłam prostować włosy. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi :
- Mamo otwórz proszę. To pewnie Justin.
- Dobrze - usłyszałam.
Po chwili słyszałam jak ktoś wchodzi po schodach. Oczywiście, że był to Justin.
- Jak się czuje przyszła OLLG? - zapytał żartobliwie Justin.
- Przestań się ośmieszać. Justin OLLG zostają same ładne dziewczyny. - powiedziałam.
- Uwaga uwaga najładniejsza przyjaciółka na świecie mówi, że jest brzydka! - powiedział po czym pocałował mnie w policzek.
*  Piętnaście minut później *

- Jessica musimy już wychodzić - powiedział Justin patrząc na zegarek.
- Już już - powiedziałam - Mamo wychodzimy!
- Bawcie się dobrze! 
Usłyszawszy to wyszliśmy z domu. W aucie nie było chwili, kiedy nie myślałabym o koncercie, o Justinie. Zastanawiało mnie jaki on będzie. Po upływie 30 minut byliśmy już pod areną.
- Co? Nadal nie wierzysz, że to już dzisiaj? - zapytał Justin 
- Nie, nadal nie wierzę.
Razem z Justinem poszliśmy zająć miejsca w strefie "Golden Circle"
- Justin ja chyba zaraz zemdleję - powiedziałam podekscytowana.
- Ciicho Jessica Carly zaraz wychodzi.
Razem z Justinem zaczęliśmy skakać i śpiewać razem z Carly. Naprawdę świetnie śpiewa na żywo.....

poniedziałek, 8 lipca 2013

CZĘŚĆ VI

Z Nicole rozmawiałam o wszystkim. Opowiadałam jej o włamaniu, o poznaniu Justina. Powiedziałam jej również o tym, że jadę na koncert NASZEGO idola. Tak, Nicole także była Belieberką. Przyjaciółka bardzo się ucieszyła chociaż nie było szans by przyleciała z Polski do Anglii. Rozmowę skończyliśmy po dobrej godzinie. :
- Już 18! - powiedziałam sama do siebie.
Nie miałam co zrobić z wolnym popołudniem. W związku z tym puściłam na laptopie pierwszy lepszy film. Skończyłam oglądać około 19. Weszłam na twitter'a i zobaczyłam nowy tweet Justina

"BILETY NA KONCERT 25 MAJA W LONDYNIE JUŻ DO KUPIENIA. POWODZENIA BELIEBERS ;)"

Szybko weszłam na stronkę podaną w tweecie i zamówiłam 2 bilety "Golden Circle". Odetchnęłam z ulgą. :
- Mam je! - krzyknęłam na cały dom.
Zaraz zadzwoniłam do Justina. :
- Już mam je mam Justin mam je. Dużo kosztowały, ale je mam!
- Co? Haha Jessica powiedz jeszcze raz. Pooowoli. - powiedział ze śmiechem.
- Okej. Jeszcze raz. Mamy kupione bilety na Justina i to Golden Circle!
Justin ucieszył się. Po rozmowie ponownie weszłam na twitter'a.

"Justin nawet nie wiesz ile radości sprawia mi twój koncert w Londynie. Jeszcze 7 dni. 7 dni do spełnienia moich marzeń. Dziękuję. Never Say Never."

Byłam szczęśliwa. Jeszcze tylko 7 dni i spełnią się moje marzenia. Niestety nie starczyło mi pieniędzy na wejście m&g. Ale nie mogłam narzekać. Miałam bilety przy samej scenie. Po chwili coś pikło. Było to powiadomienie na twitterz'e.

"Och to znowu ty @justin_love_bieber's. Cieszę się, ze szczęścia moich Belieber's. Jesteście najlepsi! A wiesz co? Mam dla Ciebie niespodziankę. Bądź Po koncercie przy wejściu na m&g. Możesz przyjść z kimś."

Zaraz zadzwoniłam do Justina :
- Tak?
- Bieber odpisał mi na tt! - krzyknęłam.
- Co ci napisał? - zapytał ze zdziwieniem Justin.
- Po koncercie mamy być przed wejściem na m&g.
- Jezu jak ci się udało go przekonać. Taki bilet strasznie dużo kosztuje? - zapytał.
- Napisałam mu tylko, że za 7 dni spełnią się moje marzenia. Justin mógłbyś przyjechać na noc. Nudzę się i to strasznie.
- Dobra.
- Ok kończę.
- Pa.
Justin przyjechał po 15 minutach. :
- Jeju Justin jesteś kochany pomimo tego, że nie przepadasz za moim idolem pojedziesz ze mną na jego koncert. Kocham Cię !
 
- Ja Ciebie też - powiedział.
- Wiesz co dziękuję Ci. I nawet cieszę się, że wtedy na przystanku przeżyłam przez Ciebie zawał, ale tak zaczęła się nasza przyjaźń.
Justin zaczął się śmiać.
- Moi rodzice po dzisiejszym obiedzie ciągle opowiadali, że jesteś strasznie skromna i kochana.
- Haha naprawdę tak mówili? - zapytałam - Jeju jak miło.
Była już 20. Musiałam posprzątać, ponieważ mama z tata nazajutrz wracali ze wsi. Koniec ze spokojem od nadopiekuńczych rodziców.

_____________________________________

Przepraszam, że w tym poście nic ciekawego nie ma, ale jakoś nie miałam weny ;(. Dziękuje za przeczytanie <3

środa, 26 czerwca 2013

CZĘŚĆ V

Nie chciałam dzwonić do rodziców, nie chciałam ich zamartwiać a i tak nikomu nic się nie stało. Na urlop wyjeżdżają bardzo rzadko i chciałam im dać trochę czasu, dla siebie. :
- Justin śpisz?- zapytałam przyjaciela.
- Nie spałem całą noc. Bałem się o Ciebie.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Jedyne słowo, które z Siebie wydusiłam. :
- Kochany!
- Mówiłem Ci przecież, że nie darował bym Sobie, gdybym nie przyjechał a Tobie by się coś stało! - powiedział.
Justin zaraz po tym poszedł do ubikacji. Wyszedł po około 10 minutach z lekko czerwonymi oczami. Wyglądało to tak, jakby płakał. :
- Justin, ty płakałeś? - zapytałam.
- Nie! - krzyknął przyjaciel.
- Justin nie kłam mnie, widzę po Tobie, że płakałeś! Co się stało?
Martwiłam się o niego.
- Przecież nic mi się nie stało! - krzyknął na mnie kolejny raz - A teraz idź się przebrać. Musimy jechać, po kogoś, aby naprawić drzwi.
- Ale po kogo chcesz jechać?
- Mój tata powinien wiedzieć czy da się coś z tym zrobić.
Tak jak Justin powiedział ubrałam się i pojechaliśmy po jego ojca. Pan Jaxon powiedział, że trzeba dokupić parę części. Kupiliśmy je i drzwi wglądały jak nowe. :
- Dziękuje panie Jaxonie! - powiedziałam do taty Justina.
- Nie ma sprawy. Chętnie pomagam przyjaciołom mojego syna. A zwłaszcza takim, o których Justin powtarza cały czas.
- Naprawdę o mnie mówi? - zapytałam.
- Jasne! Naprawdę z żoną chcieliśmy Cię poznać. Może wpadłabyś dzisiaj do nas na obiad? Rosalie na pewno by się bardzo ucieszyła! - powiedział.
- Chętnie przyjdę. Dziękuje za zaproszenie.
- Justin przyjedzie po Ciebie o 16.
- Dobrze. Dziękuję raz jeszcze.
Justin z panem Jaxonem pojechali do domu. Zostały mi 3 godziny na przygotowanie się do poznania rodziców mojego najlepszego przyjaciela. Poszłam się wykąpać. Po kąpieli ubrałam na Siebie różową sukienkę z wycięciem z tyłu, różowe balerinki i bransoletkę, którą dostałam od mojej najlepszej przyjaciółki, która mieszka w Polsce. Nie miałam z nią długo kontaktu. Kiedy zobaczyłam bransoletkę natychmiast do niej zadzwoniłam. :
- Tak? - Powiedziała.
- Nicole? -zapytałam.
- To ty Jessica?
- Tak, tęsknie za Tobą bardzo.
- Ja też. Czemu nie dzwoniłaś tak długo? - zapytała.
- Nie wiem - powiedziałam ze łzami w oczach.
Gadaliśmy przez telefon przez godzinę. Gadałabym dłużej, ale brakło mi środków na koncie. Była 15. Zabrałam się za robienie makijażu. Skończyłam. Usłyszałam trąbienie, przed domem stał Justin. Krzyknęłam przez okno. :
- Już wychodzę!
Zbiegłam ze schodów i weszłam do auta. Do domu Justina jechaliśmy około 15 minut. Byłam szczęśliwa. Chciałam poznać jego rodziców. Dom Justina mnie urzekł. Był duży. Z zadbanym ogrodem i dużym podjazdem. Naprawdę był w stylu Londyńskiego mieszkania. Gdy weszliśmy Justin zaprowadził mnie do salonu gdzie czekała na mnie pani Rosalie - mama przyjaciela. Pierwsze zdanie, które od niej usłyszałam to :
- Jak ty pięknie wyglądasz!
Uśmiechnęłam się i powiedziałam. :
- Dziękuję! Bardzo chciałam panią poznać! - powiedziałam.
- Ja również! - powiedziała - Słyszałam, że mieliście wczoraj włamanie. Biedactwo.
- Tak. Bez Justina nie wiem co bym zrobiła. Uratował mi życie. Ma pani niesamowitego syna! - powiedziałam. Po chwili łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Och kochanie nie płacz. - powiedziała pani Rosalie wycierając mi łzy.
Przy stole gadaliśmy o wszystkim. Rodzice Justina byli na prawdę bardzo sympatyczni. Gdy przyjechałam do domu ponownie zadzwoniłam do Nicole....

wtorek, 25 czerwca 2013

CZĘŚĆ IV

Trudno mi było zasnąć. Byłam mega podekscytowana tym dniem. Dowiedziałam się, że za miesiąc Justin przyjeżdża do Londynu i jeszcze zaobserwował mnie na twitterze. Pokłóciłam się z mamą o papierosy, ale to już w tym momencie nie miało, dla mnie jakiegokolwiek znaczenia. Zasnęłam około godziny 1:30. Gdy wstałam rano Justin już nie spał. Siedział na komputerze, a dokładniej na facebook'u.
- Dawno już nie śpisz? - zapytałam.
- Nie. Po prostu ty spałaś do tak późna. - zażartował.
- Jejku już 12?
- Nooo  - pokiwał głową.
Wzięłam do ręki laptopa i weszłam na tt. Miałam wiadomość. Byłam w 100% pewna, że będzie to kolejna wiadomość typu "Zazdroszczę, też bym chciała, żeby Justin mnie obserwował" albo "Szczęściara", ale nie. To była zupełnie inna wiadomość :

"Bardzo się cieszę, że dzięki mnie twoje marzenie się spełniło. Never Say Never right? I żebyś dalej podążała za swoimi marzeniami"

Nie dowierzałam. Przez kilka minut nic nie mówiłam, nie ruszałam się. W końcu podeszłam do Justina, złapałam go za rękę i zapytałam :
- Czy to sen?
- Proszę, tylko nie płacz ha ha - powiedział śmiejąc się.
- Justin to nie jest śmieszne, to jest spełnienie moich marzeń.
Nie płakałam, tylko dlatego, ponieważ nie docierało do mnie to, że sam Justin Bieber napisał do mnie na twitterze. Nie wierzyłam. Zaczęłam się szczypać i bić po rękach myśląc, że to sen. Najzwyklejszy sen. Justin zauważył to i powiedział :
- Nie, to nie sen, to twoje marzenia się spełniają.
Przytuliłam się do Justina i w pewnym momencie nie wytrzymałam zaczęłam płakać. Gdy w końcu doszło do mnie to wszystko od razu ubrałam się i umalowałam. Chciałam iść na "Górę Szczęścia", lecz niestety musiałam iść sama, gdyż Justin chciał już iść do domu. Zrozumiałam to, przecież został u mnie na noc, gdy go poprosiłam i miał prawo odmówić. Wzięłam do torby telefon, książkę i moje ulubione żelki. Na górze siedziałam czytając moją ukochaną książkę "Ulubieńcy Szczęścia" podsłuchując na słuchawkach piosenki mojego idola "Boyfriend" i "As Long As Long You Love Me". W tamtej chwili dotarło do mnie, że mam wielkie szczęście. Kochającą rodzinę, najlepszego przyjaciela jaki mógł by istnieć, idola, którego spotkam za miesiąc. Wiele ludzi marzy o tym. Po 2 godzinach spędzonych na Górze wracałam do domu. Szłam powoli, nigdzie przecież mi się nie śpieszyło. Po około 30 minutach doszłam. Koło domu stało auto, którego w ogóle  nie kojarzyłam z okolicy. Weszłam na posesje, zamknęłam furtkę i drzwi wejściowe. :
- Już 16, chyba czas na kąpiel - powiedziałam sama do siebie.
Poszłam do wanny. Siedziałam tam dość długo. Po prysznicu obejrzałam komedię i jeśli dobrze pamiętam to miała ona tytuł "Kochaj i Pij" była mega śmieszna. Po skończonym filmie na dworze było dość ciemno. Szłam już na górę położyć się spać, gdy nagle ktoś próbował otworzyć drzwi wejściowe. Myślałam może, że to sąsiadka, którą mama poprosiła by raz na jakiś czas do mnie zajrzeć. Spojrzałam przez okno. Drzwi próbował otworzyć starszy mężczyzna. Przestraszona szybko wzięłam do ręki telefon. Szybko zadzwoniłam do Justina :
- Halo - powiedział zaspany Justin
- Justin ktoś próbuję wejść do domu przyjedź szybko, proszę boje się! - zaczęłam płakać do telefonu.
- Już lecę. Zamknij się w swoim pokoju. Szybko! - krzyknął i natychmiast odłożył słuchawkę.
Zrobiłam to co kazał. Zamknęłam się w swoim pokoju i czekałam na niego. Myślałam, że tajemniczy mężczyzna odpuści, ale nagle wyważył drzwi. Miałam pustkę w głowię, bałam się, że Justin nie zdąży i zobaczy mnie całą we krwi. Po około 15 minutach usłyszałam strzał pistoletu. Otworzyłam drzwi z przekonaniem, że mogę umrzeć. Stał tam Justin a przed nim leżał mężczyzna w kałuży krwi. Byłam przerażona przytuliłam się do Justina i wcale nie chciałam go puścić. :
- Justin nie wiem jak mam Ci dziękować. Gdyby nie ty to zamiast tego faceta ja tu bym leżała. - powiedziałam zapłakana.
- Wiesz, że zawsze, kiedy tylko mogę to Ci pomogę. Jasne? A teraz poczekaj tu ja zaraz przyjadę. Nie bój się, nie będzie mnie góra 30 minut.
- Dobrze.
Justin spakował zwłoki mężczyzny i pojechał. W ciągu czasu, kiedy Justina nie było posprzątałam wszystko. Justin przyjechał. :
- Czy chcesz czy nie muszę z Tobą zostać. Nie mógł bym sobie wybaczyć, tego, że coś Ci się stało - powiedział ze łzami w oczach jednak chciał to ukryć, udawał "twardego".
Justin położył się na materacu w moim pokoju, ponieważ bałam być w nim sama. Przez całą noc myślałam co to był za facet? czego chciał? i skąd wiedział, że jestem sama?

CZĘŚĆ III

Gdy przeglądałam twitter'a zobaczyłam, że Justin dodał nowego twitt'a. Napisał :

  • Za miesiąc planuje odwiedzić Londyn. Wspaniałe miasto, wspaniali ludzie...

Czytałam to chyba 10 razy nie dowierzając. W Polsce mieszkałam w małym miasteczku i kiedy raz Justin przyjechał do kraju nie miałam jak dojechać. Zaczęłam płakać ze szczęścia. Wiedziałam, że muszę jechać na ten koncert. Zaraz zadzwoniłam do Justina :
- Halo? - Justin odebrał.
- Cześć Justin. Zgadnij kto przyjeżdża za miesiąc do Londynu. - powiedziałam podekscytowana.
- Cześć Jessica. Nie mam pojęcia. Kto?
- Justin Bieber! - krzyknęłam na cały pokój. - Możesz do mnie przyjechać?
- Zawsze kiedy mnie o coś poprosisz to postaram się to spełnić - powiedział.
Kiedy to powiedział czułam, że na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Po 20 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Był to Justin. Kiedy zobaczył mnie leżącą w pokoju całą zapłakaną zaczął się ze mnie śmiać :
- Ha ha, czemu ty płaczesz?
Nic nie powiedziałam po prostu rzuciłam w niego poduszką. Justin po kilku minutach zaczął mi mówić, że nie mam powodu by płakać, że i tak pojadę na koncert. Przytuliłam się do niego. Powiedziałam mu :
- Mam najwspanialszego przyjaciela..
Justin uśmiechnął się do mnie. Wzięłam w ręce laptopa weszłam twitter'a i napisałam do Justina :

  • Spełniasz marzenia ludzi. Never Say Never. Justin jesteś wspaniały...
Poszliśmy z Justinem na wzgórze z jeziorkiem (tam gdzie uciekłam, kiedy pokłóciłam się z mamą). Postanowiliśmy, że nazwiemy to wzgórze "Góra Szczęścia". Sama nie wiem czemu akurat tak. Byliśmy tam godzinkę. Kiedy wróciliśmy do domu ponownie weszła na twitter'a. Łzy lały się strumieniami. Moje marzenia się spełniały. Justin nie wiedział o co mi chodzi, ale kiedy spojrzał na ekran mojego laptopa i zobaczył zdanie :

"Justin Bieber follow you "

Dowiedział się, dlaczego ręce trzęsły mi się tak bardzo. Justin przytulił mi mnie mocno i powiedział, że jestem wielką szczęściarą, że nie jedna Belieberka o tym marzy. :
- Justin chodź na dół, muszę zrobić sobie coś do jedzenia.
Poszliśmy. Zrobiłam nam kanapki z Nutellą. Gdy weszła do pokoju na twitterz'e miałam nową wiadomość. Znowu przytuliłam się do Justina. Miałam nadzieje, że będzie ona od Justina lecz.... :

"Gratulacje, Justin Cię obserwuje. Ale szczęściara! :)"
Z lekki zawodem na twarzy odpisałam :
"Masz racje. Jestem mego szczęśliwa. Dziękuję! ;)"

Justin zaczął się ze mnie śmiać :
- Ha ha. Pewnie myślałaś, że to od Justina?
Zeszła z łóżka i lekko zarzuciłam :
-Pfffff
- No dobra, nie będę Cię dołował, ale muszę Ci powiedzieć, że masz wielkie szczęście! - Powiedział
- Wiesz chyba, że na ten koncert jedziesz ze mną? - zapytałam.
- Ale ja nie przepadam za Jusem.
- No proszę. Z kim mam się dzielić szczęściem jak nie z moim najlepszym przyjacielem? - Zapytałam
- No dobra. Wszystko dla przyjaźni.
Gdy spojrzałam na zegarek zobaczyłam, że jest 22.
- Justin jest już 22.
- T ja już będę szedł ;). -powiedział
 Jak chcesz możesz zostać. Będziesz spał na kanapie. Rodzice pojechali na wieś i będą dopiero za tydzień.
- Nie będę Ci przeszkadzał?
- Nie!
- Dobra, to zostanę.




Przepraszam, że połowa pisana innym rozmiarem, ale 
nie wiem co klikłam xd

niedziela, 26 maja 2013

CZĘŚĆ II

Obudziłam się w piątkowy, dość pochmurny poranek. Głowa bardzo mnie bolała, dlatego powiedziałam mamie, że odpuszczę sobie dzisiaj szkołę. Do 13:00 leżałam w łóżku. W końcu mama weszła do mojego pokoju:
Mama: Głowa przestała boleć? - zapytała.Widziałam po niej, że się o mnie martwi.
Ja: Troszkę.
Pokiwała głową i wyszła z pokoju z uśmiechem na twarzy. O 14:30 mama wyszła do pracy. Ktoś zadzwonił do drzwi. Wyjrzałam przez okno, był to Justin. Wpuściłam go.:
Justin: Hej, czemu nie było Cię dzisiaj w szkole? Profesorka troszkę się wnerwiła. - powiedział.
Ja: Głowa mnie bolała, a to już nie moja wina! - krzyknęłam.
Justin chyba nie wiedział co powiedzieć. Po chwili poszłam na górę, a on poszedł za mną.:
Ja: Tak właściwie to po co tutaj przyszedłeś? - zapytałam patrząc mu w oczy.
Justin: Chciałem się tylko dowiedzieć czy nic Ci nie jest, martwiłem się o Ciebie.
Zdziwiłam się bo przecież znamy się, tylko 1 dzień i to w dodatku nie cały. On nie znał mnie a ja nie znałam go.:
Ja: Ale jak to?
Justin: Po prostu, jesteś nowa, nie znasz za dobrze okolicy. Nie wiedziałem co się z tobą dzieje. - Powiedział siadając koło mnie na kanapie.
Zupełnie mnie zamurowało. Musiałam jeszcze posprzątać w pokoju i jechać na komisariat, dlatego powiedziałam Justinowi, że powinien już iść. Nie obchodziło mnie to czy obrazi się na mnie czy nie. Było mi to obojętne.
Justin: Dobrze już idę, ale czy nie dałabyś się umówić do kina, albo do parku?
Ja: Nie wiem jak na razie muszę posprzątać w pokoju i nigdzie się nie wybieram.
Byłam zła, że Justin się mnie o to zapytał. Tak wiem, że powinnam się cieszyć, że ktoś zaprosił mnie na "randkę", ale on mnie nawet nie znał więc to świadczyło, tylko o jednym. Chciał mnie wykorzystać. Kiedy Justin wyszedł szybko posprzątałam i pojechałam na komisariat. Byłam tam nie całe 30 minut. Złożyłam zeznania i wyszłam. Po powrocie do domu mama wydarła się na mnie.:
Mama: Głowa Cię bolała tak? - zapytała wysokim tonem.
Ja: Tak bolała a co? - Chciałam jak najbardziej załagodzić sytuację chociaż nawet nie wiem o co jej chodziło.
Mama: Czemu w twojej torbie znalazłam papierosy?
Wiedziałam, że z tego się już nie wywinę, ale jak najszybciej zaczęłam się jakoś z tego wykręcać.
Ja: Mamo mam 16 lat i chyba mogę robić co mi się tylko podoba, prawda? - Wykrzyczałam jej to prosto w twarz.
Mama: Puki mieszkasz w tym domu i puki nie masz skończonych 18 lat nie zamierzam widzieć u Ciebie papierosów ani alkoholu. Zrozumiałaś to panienką?
Nie odezwałam się do niej w ogóle. Szybko pobiegłam na górę wzięłam torbę. Spakowałam do niej książkę, papierosy i telefon. Wybiegłam z domu. To była nowa okolica. Nikogo nie znałam poza Alex i Justinem. Niestety nie miałam numeru do Alex a do Justina nie chciałam się odzywać. Wszędzie były strasznie ruchome ulice i hałasy. Miałam dość powodem tego było, że nie przyzwyczajona jestem do takiego harmideru, gdyż pochodzę z małego miasteczka. Biegłam przed siebie i w końcu znalazłam jakieś wzgórze nad którym było jeziorko. Było tam tak pięknie. Pomarańczowe słońce odbijało się w wodzie a niebo było niesamowicie czyste. Rozłożyłam kurtkę, usiadłam na niej i zaczęłam czytać książkę. Nagle ktoś koło mnie usiadł. Był to Justin.:
Justin: Co tu robi taka piękna panna? A w dodatku sama? - zapytał z uśmiechem.
Ja: Co ty tu robisz?
Justin: Przychodzę tu jak nie mam co robić.
Ja: Czytałam właśnie książkę. - powiedziałam to z jasno różowymi rumieńcami na policzkach.
Justin: Wiech chociaż jak trafić do domu? - zapytał patrząc się przed siebie.
Ja: Nie i dobrze. Wcale nie chcę tam wracać. - odpaliłam papierosa i zaczęłam wydychać dym w górę.
Justin: Pokłóciłaś się z rodzicami? Rozumiem, mam tak prawie codziennie, ale proszę nie pal.
Ja: Co ci to przeszkadza to moje życie i będę robić z nim to co mi się tylko podoba. Jasne? - Wykrzyczałam mu w twarz, po czym założyłam kurtkę, spakowałam książkę i zaczęłam biec.
Biegłam i choć wiedziałam, że Justin za mną biegnie nie chciałam się zatrzymywać. Zupełnie nie wiedziałam gdzie dom. W końcu brakło mi tchu, zatrzymałam się. Justin złapał mnie za rękę i powiedział, że zaprowadzi mnie do domu. Nie odzywałam się do niego. Nareszcie doszliśmy pod mój dom. Justin powiedział mi, żebym następnym razem do niego zadzwoniła jakby coś się działo co było uroczę. Gdy weszłam do domu mama wydarła się na mnie. Wszystkie jej słowa akurat w tym dniu miałam gdzieś. Miałam jej dość. Zamknęłam się w pokoju i weszłam na twitter'a.

sobota, 25 maja 2013

CZĘŚĆ I

Przeciętny ranek. Wstałam o godzinie 6:00. Jak zwykle niechętnie szykowałam się do szkoły, ale dzisiaj było jeszcze gorzej. Powodem tego była nowa szkoła. Przeprowadziłam się do Londynu ze względu na pracę mamy. No więc wstałam i pierwsze co zrobiłam to siadłam do komputera i przeglądałam Twitter'a. Nie przypilnowałam czasu. Okazało się, że jest już po 7.Szybko wyłączyłam laptopa i poszłam do łazienki. Ubrałam na siebie czarną bluzę, szorty i czarne vans'y. Pożegnałam się z rodzicami i wybiegłam na autobus. W autobusie siedziałam cicho myśląc i słuchając muzyki na nowej mp 4. Dojechałam. Przed szkołą stałam dobre 5 minut myśląc jak tam będzie. Gdy już byłam w budynku zadzwonił dzwonek na I lekcję.Niechętnie weszłam do klasy na której miały odbyć się zajęcia biologii z moją nową wychowawczynią:
Ja: Dzień Dobry.
Profesorka: Dzień Dobry czyżby to nasza długo oczekiwana nowa uczennica, Jessica? Jessica Harris? - Zapytała z uśmiechem na twarzy sympatyczna około 40 letnia kobieta.
Ja: Tak to ja. - Odparłam z przerażeniem w oczach.
Profesorka: Kochani oto nowa uczennica, Jessica. Panną Harris usiądź w I ławce z panią Alex Bein.
Niepewnie usiadłam koło dziewczyny. Była to szatynka o niebiesko-zielonych oczach. Miło się przedstawiła. Gadaliśmy razem przez całą lekcje. Profesorka zważywszy na to, iż był to mój pierwszy dzień w nowej szkole nic nam nie mówiła. Po mile skończonych lekcjach, gdy czekałam na autobus do domu ktoś od tyłu złapał mnie za ręce. W ogóle się nie ruszałam, nie odwracając się zapytałam z przerażeniem:
Ja: Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz?
Nikt się nie odezwał, to była najgorsza chwila w moim życiu. Czułam strach. Łzy powoli napływały mi do oczu. Na przystanku zupełnie nikogo nie było, więc nawet nie miałam po co krzyczeć. Powiedziałam jeszcze raz:
Ja: Kim jesteś? Chcesz mnie zabić?
Znowu nikt się nie odezwał. Myślałam, że to koniec. W końcu zaczęłam się szarpać. Udało mi się odwrócić.  Ku mojemu zdziwieniu ten "NAPASTNIK" to zwykły chłopak. Tak chłopak. Wyglądał na mój wiek, wydawało mi się, że skądś go znam, ale nie wiedziałam skąd. Zapytałam go:
Ja: Kim jesteś?
On: chodzę z tobą do klasy, ty jesteś Jessica? - Zapytał.
Ja: Tak - powiedziałam z szybko bijącym sercem. - mogę wiedzieć chociaż masz na imię?
On: Przepraszam chciałem Cię tylko troszkę nabrać. Przestraszyłaś się mnie? - Zapytał mnie ze śmiechem.
Nie chciałam nic mówić. Siedziałam. Nie odezwałam się do niego przez najbliższe 5 minut. Ku mojemu zdziwieniu chłopak cały czas siedział ze mną na przystanku.
Ja: Możesz mi powiedzieć, która godzina? Telefon mi się rozładował.
On: 15:17
Poszłam spojrzeć na rozkład jazdy. Z tego co przeczytałam następny autobus miałam dopiero za pół godziny. 
Ja: Mogę wiedzieć jak masz na imię?
On: Justin. - wymamrotał 
Miałam na ręce fioletową wstążkę co oznacza, że lubię Justina Biebera, dlatego jak usłyszałam to imię od razu pomyślałam o moim idolu i na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Popatrzał się na mnie i zapytał:
Justin: Co ci się stało, że nagle humor ci się tak bardzo poprawił?
Ja: Masz ładne imię. Zupełnie takie same jak mój idol.
Justin nic nie powiedział, puścił do mnie oczko i słodko się uśmiechnął. Po chwili przyjechał mój autobus. Wsiadłam do niego i nie powiedziałam do Justina ani słowa. Kiedy słuchałam muzyki na mp 4. Podszedł do mnie facet w garniturze. Poprosił mnie o bilet. Niczego się nie bałam bo przecież zawsze miałam bilet miesięczny. Zaczęłam szukać moich dokumentów w torbie. Okazało się, że nie ma mojego dowodu, portfela, kluczy i legitymacji. Kontroler mnie spisał. Wysiadłam z autobusu kompletnie załamana. Jedno pytanie "Gdzie są moje rzeczy?". Powiedziałam to moim rodzicom, gdyż bardzo ich szanuję i nigdy bym ich nie skłamała. Rodzice powiedzieli bym zgłosiła się jutro na komisariat, iż zaginięcie kluczy a jednocześnie dowodu to dość poważna sprawa. Byłam zmęczona. Wykąpałam się i weszłam na facebook'a. Na komputerze nie byłam nawet 20 minut. Bardzo chciało mi się spać, dlatego szybko zasnęłam.