Ja: Dzień Dobry.
Profesorka: Dzień Dobry czyżby to nasza długo oczekiwana nowa uczennica, Jessica? Jessica Harris? - Zapytała z uśmiechem na twarzy sympatyczna około 40 letnia kobieta.
Ja: Tak to ja. - Odparłam z przerażeniem w oczach.
Profesorka: Kochani oto nowa uczennica, Jessica. Panną Harris usiądź w I ławce z panią Alex Bein.
Niepewnie usiadłam koło dziewczyny. Była to szatynka o niebiesko-zielonych oczach. Miło się przedstawiła. Gadaliśmy razem przez całą lekcje. Profesorka zważywszy na to, iż był to mój pierwszy dzień w nowej szkole nic nam nie mówiła. Po mile skończonych lekcjach, gdy czekałam na autobus do domu ktoś od tyłu złapał mnie za ręce. W ogóle się nie ruszałam, nie odwracając się zapytałam z przerażeniem:
Ja: Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz?
Nikt się nie odezwał, to była najgorsza chwila w moim życiu. Czułam strach. Łzy powoli napływały mi do oczu. Na przystanku zupełnie nikogo nie było, więc nawet nie miałam po co krzyczeć. Powiedziałam jeszcze raz:
Ja: Kim jesteś? Chcesz mnie zabić?
Znowu nikt się nie odezwał. Myślałam, że to koniec. W końcu zaczęłam się szarpać. Udało mi się odwrócić. Ku mojemu zdziwieniu ten "NAPASTNIK" to zwykły chłopak. Tak chłopak. Wyglądał na mój wiek, wydawało mi się, że skądś go znam, ale nie wiedziałam skąd. Zapytałam go:
Ja: Kim jesteś?
On: chodzę z tobą do klasy, ty jesteś Jessica? - Zapytał.
Ja: Tak - powiedziałam z szybko bijącym sercem. - mogę wiedzieć chociaż masz na imię?
On: Przepraszam chciałem Cię tylko troszkę nabrać. Przestraszyłaś się mnie? - Zapytał mnie ze śmiechem.
Nie chciałam nic mówić. Siedziałam. Nie odezwałam się do niego przez najbliższe 5 minut. Ku mojemu zdziwieniu chłopak cały czas siedział ze mną na przystanku.
Ja: Możesz mi powiedzieć, która godzina? Telefon mi się rozładował.
On: 15:17
Poszłam spojrzeć na rozkład jazdy. Z tego co przeczytałam następny autobus miałam dopiero za pół godziny.
Ja: Mogę wiedzieć jak masz na imię?
On: Justin. - wymamrotał
Miałam na ręce fioletową wstążkę co oznacza, że lubię Justina Biebera, dlatego jak usłyszałam to imię od razu pomyślałam o moim idolu i na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Popatrzał się na mnie i zapytał:
Justin: Co ci się stało, że nagle humor ci się tak bardzo poprawił?
Justin nic nie powiedział, puścił do mnie oczko i słodko się uśmiechnął. Po chwili przyjechał mój autobus. Wsiadłam do niego i nie powiedziałam do Justina ani słowa. Kiedy słuchałam muzyki na mp 4. Podszedł do mnie facet w garniturze. Poprosił mnie o bilet. Niczego się nie bałam bo przecież zawsze miałam bilet miesięczny. Zaczęłam szukać moich dokumentów w torbie. Okazało się, że nie ma mojego dowodu, portfela, kluczy i legitymacji. Kontroler mnie spisał. Wysiadłam z autobusu kompletnie załamana. Jedno pytanie "Gdzie są moje rzeczy?". Powiedziałam to moim rodzicom, gdyż bardzo ich szanuję i nigdy bym ich nie skłamała. Rodzice powiedzieli bym zgłosiła się jutro na komisariat, iż zaginięcie kluczy a jednocześnie dowodu to dość poważna sprawa. Byłam zmęczona. Wykąpałam się i weszłam na facebook'a. Na komputerze nie byłam nawet 20 minut. Bardzo chciało mi się spać, dlatego szybko zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz